Rzeczywiście, jeśli spojrzymy na liczby to okazuje się na Nowej Zelandii żyje 1,4 mln kotów. To całkiem sporo jak na ponad 4 mln mieszkańców. Nowa Zelandia to kraj rozwinięty, który bardzo dba o czystość i ekologię. Wprowadził m.in. obowiązek informowania o genetycznych modyfikacjach, jakim podlegały produkty żywnościowe importowane z innych krajów, a aż 70% potrzebnej energii uzyskuje się tutaj ze źródeł odnawialnych. Skąd więc ta niechęć dla mruczków?
Gareth Morgan argumentuje, że jego kraj stracił już wiele gatunków ptaków, a aż 37 procentom pozostałych zagrażają drapieżniki, w tym, w zatrważającej większości zagrażają im te domowe – koty. Wysuwa on nawet postulat, czy wręcz domaga się, aby koty przebywały jedynie w warunkach zamkniętych, a po śmierci ich właściciele nie mogli by brać nowych. Jego zdaniem, to pozwoli zachowa Nowej Zelandii jej niezwykle bogatą roślinność i wyjątkowość, będzie ona także "pełna rodzimych gatunków, z pingwinami na plaży i ptakami kiwi przechadzającymi się po ogrodach, pełna ptasich śpiewów w miastach"(...). Kolejny argument Morgana wydaje się słuszny, zwłaszcza z patrząc na niego z naszego polskiego "podwórka" – chodzi o obowiązkową rejestrację każdego kota. Jego zdaniem zredukowałoby to stada dziko żyjących kotów, które zagrażają już nie tylko ptakom, ale i innym małym gatunkom zwierząt (a także ludziom – zagrożenie wścieklizną i innymi chorobami przez nie przenoszonymi itp.).
Inne jego tezy i postulaty:
- Wszystkie koty musiałyby być zachipowane (który znajdowałby się pod skora) i zarejestrowane w specjalnym rejestrze, ponieważ obroża nie jest odpowiednia dla nich formą znakowania – z łatwością mogą ją zdjąć.
- Bezpańskie, wałęsające się po ulicach koty miałyby być łapane do specjalnie skonstruowanych pułapek, które każdy obywatel musiałby zamieścić na swoim podwórku.
- Koty przekazywane byłyby pod opiekę odpowiednich władz, te których właściciela nie udałoby się ustalić zostawałyby uśpione.
- Powyższe działania, zdaniem Garetha Morgana zapewniłyby ochronę unikatowej fauny i flory Nowej Zelandii. Na potwierdzenie potrzeby natychmiastowych działań przytwierdza argument, że kolonie bezdomnych kotów wciąż się powiększają, ponieważ nie wszystkich właścicieli stać na wykastrowanie/wysterylizowanie ulubieńca.
Pod ilustracją znajdziecie adres bloga
kontrowersyjnego ekologa.
Źródło: www.garethsworld.com/catstogo/ |
Zobacz też:
Rasy kotów - opisy i zdjęcia ras
Kot – najlepszy przyjaciel człowieka?
Śmieszne koty i kocie zabawy
Felinoterapia – terapeutyczne koty
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz