Dziś, aby podtrzymać tradycję dnia żartu, udało mi się parę osób przekonać o swoich przyszłych planach. Zdołali w pierwszej chwili uwierzyć, że chcę sprzedać swój rower trekingowy i zainwestować w stacjonarny. Ich złudne wyobrażenia raczej szybko się nie ziszczą.
Aby przeprosić się z wiernym jednośladem, popołudniu wybrałam się na małą podmiejską przejażdżkę przy okazji zahaczając o ogród botaniczny. Kolejny raz obiecałam sobie następnym razem zaopatrzyć się w aparat fotograficzny. I tak nie uwieczniłam lecącego klucza dziesięciu łabędzi niemych oraz młodego owczarka niemieckiego, raźno tarzającego się w trawie. Psiak był wyraźnie szczęśliwy ze spaceru ze swoją panią. Aportował, skakał i z satysfakcją poszczekiwał. Aż pozazdrościłam starszej pani tak uroczego pupila. Jak na razie osobniki tej rasy najbardziej mi się podobają. Wyróżnia je inteligencja, męstwo, oddanie. A poza tym są zawsze czujne i gotowe do obrony swego opiekuna, budzą respekt już samą swoja posturą. W towarzystwie dzielnego owczarka niemieckiego raźniej by było mi samej szusować. Jestem pewna, że polubiłby rowerowe treningi.
środa, 1 kwietnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz