Znajomy, który nigdy nie miał psa, nauczył go załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych poza domem już w drugim miesiącu jego życia. Jego pies, w zasadzie suczka była zabrana jako dziesięciodniowy szczeniak ze schroniska. Mieszka w domu z ogrodem więc nie było całej afery z wyprowadzaniem psa na dwór jak to jest w blokach. Podstawową zasadą jego postępowania było karcenie i nagradzanie psa. Karceniem było krzyknięcie lub lekki klaps, a głaskanie i miłe słowa nagrodą.
Od samego początku ustalił, że pies musi mieć swoje miejsce, gdzie jest nietykalny i "gdzie może robić wszystko". Chowając się tam sunia wiedziała, że tam będzie bezpieczna, więc gdy tylko załatwiła się tam gdzie nie wolno to po skarceniu uciekała do swojego bezpiecznego kojca. To jeszcze wzmagało u niej poczucie winy, że źle zrobiła. Problem powstaje więc dopiero po tym jak się załatwi w nieodpowiednim miejscu.
Drugim etapem, a w zasadzie równoległym było poświęcenie małego dywanika na coś w rodzaju kuwety. Gdy nadchodziła pora kiedy piesek mógł czuć potrzebę sikania sadzał ją na tym dywaniku i krzykiem nie pozwalał z niego zejść. Jakie to było śmieszne jak leżał na podłodze, a jego sunia patrząc mu w oczy badawczo i powoli usiłowała zdjąć łapkę z dywanika. Trzymała ją w powietrzu i gdy tylko postawiła na podłodze obok dywanika to znajomy coś jej brzydkiego mówił podwyższonym głosem tak, że łapka suni powracała ze zrozumieniem na dywanik. Chyba mówił "nie wolno" czy coś takiego, ale wyglądało to naprawdę groźnie (dla psiaka rzecz jasna :)). Więc z czasem sunia poddała się i nie sikała na dywanik. Wtedy też pojawiało się chwalenie pieska i głaskanie, na co ten reagował szczęśliwym skamlaniem i wystawianiem brzuszka na pieszczoty.
Ostatnim etapem tortur wychowawczych było wynoszenie dywanika na dwór tak by piesek skojarzył załatwianie swoich potrzeb już nie tylko z dywanikiem, ale po prostu z wyjściem z domu. To był pełen sukces "treserki". Niespełna dwumiesięczny piesek wołający na sikanie na dwór. Wyobraźcie sobie, że po pół roku, na kempingu w Chorwacji sunia dawała "znać" by ją wyprowadzać poza kemping, nigdy nie załatwiała się na terenie pola namiotowego (utożsamiając go chyba z domem).
Oczywiście gdy się zestarzała i pojawiły się ciąże urojone (niestety nie może być wysterylizowana bo ma poważną wadę serca), zdarza się jej nie zapanować nad pęcherzem np. z radości, lub strachu. Zawsze ma taką smutną minkę. Obwąchuje i tak żałośnie patrzy, że nad tym nie zapanowała. Trudno ją wtedy karcić, bo ona sama już wie, że źle zrobiła.
Zobacz też:
Jak kontrolować zazdrość u psa?
Jak oduczyć psa gryzienia mebli. Co zrobić, by pies nie niszczył przedmiotów
Wychowanie i tresura psów
Psy ogłoszenia - sprzedaży i adopcji
czwartek, 30 sierpnia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)